Samorządy hodowlane - propozycja Unii Felinologii Polskiej
Samorządy hodowlane - propozycja Unii Felinologii Polskiej

wróć... Samorządy hodowlane - propozycja Unii Felinologii Polskiej

Od lat trwa w Polsce dyskusja na temat skutecznego rozwiązania problemu pseudohodowli. Ostatnia nowelizacja ustawy dała możliwość wydawania rodowodów i metryk psom nierasowym. Każdy (i uczciwy kynolog i osoba skazana za znęcanie się nad zwierzętami) może sobie bowiem otworzyć stowarzyszenie, które będzie wydawało dokumenty pochodzenia dla psów. Zaczęto więc pracować nie tylko nad tym jak zlikwidować pseudohodowle ale też nad tym jak zamknąć pseudokluby. 

Problem dotyczy zwierząt towarzyszących, a więc nie tylko rasowych psów ale też rasowych kotów. Opublikowany w najnowszym (7.04.2021) wydaniu tygodnika „Gazeta Polska” artykuł, na temat wzrostu zainteresowania sprzedażą psów rasowych i walki z pseudohodowlami, zawiera propozycję rozwiązania tego problemu – są nią tzw. samorządy hodowlane.

- Nie ma możliwości, aby obecnie ktokolwiek zapanował nad tym, co się dzieje zarówno z samymi stowarzyszeniami (według danych SGGW jest ich ok. 2000), jak i u hodowców – mówi Marcin Mańk, sekretarz Zarządu Unii Felinologii Polskiej, członek ministerialnego zespołu ds. ochrony zwierząt - Ustawodawca, poza błędem poniekąd legalizującym wszystkich, nie określił żadnego organu lub trybu, w świetle którego można byłoby takie stowarzyszenia kontrolować.

Za zgodą autora artykułu. Gazeta Polska #14 7.04.2021

Unia Felinologii Polskiej zaproponowała zatem rozwiązanie: samorządy hodowlane: - Po jednym dla kynologii i felinologii – wyjaśnia Marcin Mańk - Samorząd taki w naszym projekcie jest mocno wzorowany na Krajowej Izbie Lekarsko - Weterynaryjnej. Podlega on oczywiście pod odpowiednie organa państwowe, ale jednocześnie nie generuje żadnych kosztów dla podatnika – jest samofinansowany z funduszy stowarzyszeń członkowskich. Samorząd ma mieć dwa podstawowe zadania w postaci nadawania (a także – odbierania i zawieszania) prawa do wydawania rodowodów oraz dbania o przestrzeganie obowiązków w zakresie dobrostanu zwierząt przez indywidualnych członków zatwierdzonych hodowli.

- Nasz klub nie tylko kontroluje to czy dobrostan psów jest zachowany – mówi Tomasz Marczewski, sekretarz Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Psa Rasowego Kennel Club – Wymagamy również aby psy przeznaczane do hodowli spełniały określone wymagania. To się niektórym hodowcom nie podoba. Od dziewięciu lat ok. 40 członków opuściło szeregi KC, ponieważ nasz inspektor stwierdził poważne zaniedbania w miejscu prowadzenia hodowli. Jedna trzecia obecnej liczby członków została wyrejestrowana za łamanie regulaminu – wylicza Tomasz Marczewski – Problem polega na tym, że te osoby albo rejestrują hodowlę w innym stowarzyszeniu, gdzie takich wymogów nie ma, albo sami zakładają swoje kluby i klubiki, tylko po to, żeby móc legalnie sprzedać szczeniaka, który przyszedł na świat w klatce w stodole i urodził się w siódmym lub ósmym miocie pięcioletniej suki, która w ogóle nie miała przerwy między kryciami. Sam się dziwię, że otrzymujemy w biurze do weryfikacji dokumenty na których widnieje podpis prezesa klubu i adres siedziby a jest to znane nam nazwisko i adres gospodarstwa, na którym prowadzono pseudohodowlę, która została u nas wyrejestrowana i głośno mówiliśmy o tym aby nikt nie kupował stamtąd psów, bo warunki były koszmarne.

Jak przyznaje sekretarz Zarządu KC, samorządy są, chyba, jedynym dobrym wyjściem z sytuacji:
- Ktoś musi mieć kontrolę nad tym co się dzieje w tych klubach. Nie każda organizacja powinna mieć możliwość wydawania dokumentów dla psów rasowych. Założyć biuro w swoim pokoju nie jest trudno, zakup drukarki to też nie jest duży wydatek, do tego grubszy papier, trochę zabawy programem graficznym i już mamy klub, biuro, rodowody. Nikt w tych organizacjach nie przestrzega standardów, żadnych. To się musi zmienić – kończy Tomasz Marczewski.

Hodowcy wielu profesjonalnych klubów żywią nadzieję, że niebawem Sejm pochyli się nad kolejnymi zmianami w Ustawie o Ochronie Zwierząt

Mam nadzieję, że nasze propozycje zostaną przyjęte przez Ministerstwo Rolnictwa i, że jak zmiany prawne dotyczące samorządów trafią pod obrady Sejmu, to politycy będą pamiętać jedną, podstawową prawdę. Zwierzęta nie mają barw politycznych, tylko swoje potrzeby. I oby w duchu tych słów odbyło się głosowanie. 

Marcin Mańk

-Dodatkowym plusem wprowadzenia samorządów jest prosta i jasna definicja zarówno zwierzęcia rasowego, jak i możliwości sprzedaży zwierząt rasowych – dodaje Marcin Mańk z Unii Felinologii Polskiej - Definicja rasowości ograniczałaby się w tym momencie do jednej linijki – „zwierzęciem rasowym jest zwierzę posiadające rodowód”. Przy założeniu, że stowarzyszenie nie ma prawa wystawiania dokumentu o nazwie „Rodowód” bez zgody ze strony samorządu – sprawa rozwiązuje się sama. Tak samo jest ze sprzedażą – wystarczy wpisać, iż wprowadzać do obiegu można tylko zwierzęta z rodowodem.

Przedstawiciele tych klubów kynologicznych, którym leży na sercu dobro kynologii uważają, że powinna ona pójść drogą felinologii. Miłośnicy kotów zrobili już dużo w kwestiach zmian w prawie, które mają nastąpić.

-Mamy także świadomość, że felinolodzy mają tu znacznie ułatwione zadanie – przyznaje Marcin Mańk - nasze macierzyste organizacje międzynarodowe utworzyły World Cat Congress – ogólnoświatowy „samorząd” koci. Nam wystarczyło przenieść go na grunt polski – i stąd powstała Unia Felinologii Polskiej. Kynolodzy mają trudniej – nie istnieje żaden „World Dog Congress” – a szkoda. Przy jednoczesnej świadomości istnienia ustawy antymonopolowej staje się oczywistym, że Związek Kynologiczny w Polsce musi podjąć z kimś współpracę, aby taki samorząd utworzyć. Chęć taką zresztą przedstawiciel ZKwP wyraził na spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa, więc mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrą stronę – kończy Marcin Mańk z zespołu ministerialnego.

W opinii ekspertów, zarówno kynologów, jak i felinologów, samorządy hodowlane będą słusznym rozwiązaniem. Ograniczona zostanie liczba klubów wydających rodowody, zostaną te, które spełniają określone wymagania, przestrzegają prawa (także ustawy o stowarzyszeniach), a przede wszystkim zapewniają, że zwierzęta pochodzące z ich hodowli są rasowe.

(BKJ)